Dnia 29. kwietnia ekipa SKTJ w składzie: Alicja Szczepaniak, Sebastian Szczepaniak, Arek „Świeca” Świeczkowski, Darek Lubomski, Daria Lajn, Ania Nalewaja, Marek Stawiasz, Darek Bartoszewski, Radek „Dziura” Paternoga, Gosia Szwaracka oraz gościnnie Paweł „Kasztan” Woźniak wyruszyła w 3 samochody na majówkę do Rumuni. Wyjazd został zorganizowany przez Tomka „Tomiego” Pawłowskiego z STJ KW Kraków. Uczestniczyło w nim 27 osób z różnych speleoklubów z całej Polski i trwał 9 dni.

Nasza baza mieściła się w Casa Traditionale w Rosja, w pobliżu jaskini Ciur Ponor. Pole namiotowe znajdowało się wśród kilku urokliwych chat mini-skansenu. Jedną z nich była stodoła – miejsce, w którym odbywały się nasze wieczorne biesiady oraz pogawędki do późnych godzin. Stodoła ta posłużyła również jako nocleg dla jednego z uczestników wyjazdu.

Kamping zaopatrzony był w wc, prysznice z ciepłą wodą oraz kuchnię, z której dochodziły donośnie głosy właścicieli oraz pań kucharek, które nie do końca zadowolone były z kręcących się po ich królestwie grotołazów. Nie chcąc się narazić na ich gniew korzystaliśmy z tego pomieszczenia tylko żeby usmażyć poranną jajecznicę i wycyganić odrobinę świeżego mleka do kawy :)

Jaskinie w Rumuni słyną z piękna, podziemnych rzek i możliwości szybkiego wychłodzenia w nich. Takie właśnie są ... szokują wielkością otworów, stalagmitów, stalaktytów, bogatą szata naciekową oraz zimną wody. Niewątpliwie dla każdego grotołaza jest to bajeczny, podziemny świat który należy odwiedzić.

Niektórzy z nas chodzili na akcje każdego dnia, a niektórzy korzystali z innych atrakcji w postaci turystyki jaskiniowej, rowerowej czy wędrówek po okolicy. Każdy znalazł coś dla siebie i na miarę własnych możliwości. Pogoda była różna: od upału po deszczowe i burzowe dni.

Działaliśmy podzieleni na zespoły, zgodnie z uzyskanymi pozwoleniami. Odwiedziliśmy m.in:

1. Ciur Ponor Jaskinia ma 20 150 m długości i kończy się syfonami. Początek jaskini jest ciasny, natomiast pozostała cześć jest obszerna z piękną szatą naciekową. Końcowy odcinek jaskini, w którym mieliśmy problemy z orientacją i znalezieniem dalszej drogi, stanowi Sala Paragina. Większość z nas jednak dotarła do pierwszego z siedmiu syfonów. Stan wody w jaskini nie był zbyt wysoki, ale bez pianek się nie obyło.

2. Paştera Craiului ( jaskinia Królewska) Początek jaskini ciasny i błotny, do tego drabinki zostawione przez węgierskich eksploratorów. Następnie jaskinia zmienia swój dotychczasowy charakter, otwierają się przestrzenie pełne rozmaitych nacieków, a i w niektórych miejscach płynie rzeka, którą pokonujemy za pomocą stalowego mostku linowego. Większość z nas doszła do biwaku. Dech w piersiach zapiera widok bajecznej sali pełnej m.in dużych rozmiarów stalagmitów. Niewątpliwie jest to królewskie, najpiękniejsze miejsce w jaskini, w jakim kiedykolwiek byliśmy.

3. Avenul Din Sesuri Typowo tatrzańska jaskinia o skomplikowanym poręczowaniu. Jej charakterystycznym miejscem jest sala, w której znajduje się duże podziemne jezioro pokrywające znaczną jej cześć.

4. Coiba Mare Charakterystyczny jest dużych rozmiarów otwór wejściowy. Jaskinia w początkowych partiach jest pozioma. Blisko otworu wejściowego znajduje się przełaz, który był prawie zalany, ale dało się wejść i wyjść bez moczenia głowy. Obserwując ściany skalne korytarzy i wiszące nad głową korzenie drzew łatwo można zauważyć, iż woda potrafi wypełnić w całości poszczególne partie jaskini. Coiba Mare jest jaskinią wodą o ładnej szacie naciekowej. Cała nasza ekipa doszła do zjazdu, następnie połowa zrobiła wycof wykorzystując czas na akcje foto, natomiast reszcie udało się zjechać i przejść jeszcze nieznaczny kawałek. Na tym etapie zakończyliśmy działania. Udaliśmy się spacerkiem do doliny Garda de Sus, w której jest wywierzysko Tauz, a przy nim pamiątkowa tablica upamiętniająca śmierć naszego klubowego kolegi Rafała.

5. Cetăţile Ponorului (Twierdza Ponoru) Samo dojście do jaskini stanowiło już atrakcję. Był śnieg, stalowe poręczówki i zalodzone schody. Wejście do jaskini stanowi potężny otwór, który robi niesamowite wrażenie. Jaskinia jest trudna do pokonania, płynie w niej lodowaty podziemny strumień, którym doszliśmy do trawersu. Pokonanie go wymagało sporo wysiłku. Następnie czekał nas zjazd do jeziorka i nie lada wyzwanie polegające na wypięciu się z rolki bez gruntu pod nogami. Pomimo trudności i zimnej wody ekipa napiera dalej, ale prąd jest na tyle silny, że robi się niebezpiecznie i zapada decyzja o wyjściu.

W czasie majówki nie zabrakło też innych atrakcji turystycznych, zwiedziliśmy Wąwóz Turda, Kopalnię soli oraz kilka jaskiń turystycznych (m.in Meziad).

Wszystkim dziękujemy za jakże udany wspólny wyjazd! Szczególnie chcielibyśmy podziękować Tomiemu za masę pracy włożoną w organizację tego wyjazdu. Bez tego nasza rumuńska majówka nie odbyłaby się!

 

Jak na pilny i chętny do nauki kurs SKTJ przystało, uczestniczyliśmy w obozie na Jurze. Pod opieką naszych ulubionych instruktorów Emka i Gucia w czasie pierwszych dwóch dni przypominaliśmy sobie techniki poręczowania, pokonywania przepinek i trawersów na północnych ścianach Góry Birów, a pod koniec mieliśmy przyjemność ratować siebie nawzajem ze zjazdowych opałów za pomocą technik autoratownictwa.

Kiedy już wszyscy mieliśmy równo posiniaczone nogi i każdy opanował do perfekcji zrywanie shunta zaciętego pod ciężarem dwóch osób, instruktorzy uznali nas za godnych wpuszczenia do pierwszych jaskiń. Tym sposobem trzeciego dnia zagłębiliśmy się w otchłań jaskini W­ Zamczysku, która została na początku tego roku pogłębiona przez grotołazów ze­ Speleoklubu Dąbrowa Górnicza. Ku naszej radości, nie była to jedyna tego dnia zaliczona jaskinia, gdyż zaprowadzono nas jeszcze do jaskini W­ Straszykowej Górze, gdzie mieliśmy istny szał grupowych selfie, a Tomek utknął w­ swoim pierwszym zacisku :) Jak to zwykle przy dobrej zabawie bywa, nie czuliśmy specjalnie upływu czasu, czego nie można było powiedzieć o naszych marznących przez wejściem instruktorach. W­ nagrodę za nasze szybkie i sprawne eksplorowanie Straszykowej, zostaliśmy nagrodzeni kolejną porcją autoratownictwa, tym razem metodą z użyciem przeciwwagi.


Kolejny dzień przyniósł kolejne wrażenia. Instruktorzy, zapewne pod wrażeniem naszych wczorajszych wyczynów, postanowili nagrodzić nas wejściem do dwóch ambitnych jaskiń: Rysiej i Józefa. Podzieleni na dwie drużyny kolejno poręczowaliśmy jedną i deporęczowaliśmy drugą z jaskiń. Zaciski były…!

Niektórzy z kursantów mieli nielichy problem z­ pokonaniem wąskich szczelin, inni ledwo co dawali radę wywspinać zapieraczką zagradzające drogę głazy, ale koniec końców wszystkim udało się wydostać z jaskiń w stanie lekko tylko nadwątlonym nerwowo.. Tego wieczora przenieśliśmy się z biwakiem w­ okolice Okiennika Wielkiego, gdzie wymęczeni po wrażeniach dnia minionego, wszyscy bardzo wcześnie poszliśmy spać. Ostatni dzień spędziliśmy zarówno na powierzchni, jak i pod nią. Na skałach ćwiczyliśmy zjazd ze ściany na rolce lub reverso z późniejszym zabraniem ze sobą liny. Pod ziemią zwiedziliśmy partie jaskiń Piaskowej i Wielkanocnej.


Potem zostało nam już jedynie podliczenie sprzętu, spakowanie się do aut i powrót do Trójmiasta.

 

Obóz świąteczno – sylwestrowy już za nami. Tradycyjnie bazowaliśmy u p. Mrowcowej wraz z Poznaniakami. Kilka osób przyjechało już 27.12, a reszta dojechała 29.12.

W tatrach mieliśmy wymarzone zimowe warunki. Słoneczne mroźne dni i 3 stopień lawinowy który utrzymywał się przez większą część wyjazdu.

Każdy dzień a nawet wieczór był inny i każdy znalazł coś dla siebie:
Akcja Kasprowa Niżna
Akcja Czarna
Akcja Miętusia - Wielkie Kominy

Spacery i zdobywanie Szczytów :P tj: Giewont - Kopa Kondracka, Kasprowy Wierch, Ornak – Siwa Przełęcz

Były też:

Narty
Bieganie
Wody Termalne

a wieczorami rozmowy do późna, śpiewanie przy ukulele, granie w taboo, a nawet udało nam się obejrzeć/wysłuchać jeden odcinek Klanu :P Atmosfera była naprawdę rodzinna :)

Sylwester z Poznaniakami wypadł znakomicie. Stoły były zastawione pysznymi potrawami (mięsko ze śliwką 1 miejsce:) ), sałatkami i masą kolorowych % witaminek. Były tańce, toasty i oczywiście tradycji stało się za dość: wyjście pod Harnasia i śpiewanie hymnu grotołaza. Wyjątkowa chwila, kto był ten wie. Wspólna imprezka trwała do białego rana oczywiście nie dla wszystkich :)

W imieniu Zarządu dziękujemy za wspólny wypad i zabawę :)

Z tatrzańskim HEJ
Alicja

 
Więcej artykułów…