Jak na pilny i chętny do nauki kurs SKTJ przystało, uczestniczyliśmy w obozie na Jurze. Pod opieką naszych ulubionych instruktorów Emka i Gucia w czasie pierwszych dwóch dni przypominaliśmy sobie techniki poręczowania, pokonywania przepinek i trawersów na północnych ścianach Góry Birów, a pod koniec mieliśmy przyjemność ratować siebie nawzajem ze zjazdowych opałów za pomocą technik autoratownictwa.

Kiedy już wszyscy mieliśmy równo posiniaczone nogi i każdy opanował do perfekcji zrywanie shunta zaciętego pod ciężarem dwóch osób, instruktorzy uznali nas za godnych wpuszczenia do pierwszych jaskiń. Tym sposobem trzeciego dnia zagłębiliśmy się w otchłań jaskini W­ Zamczysku, która została na początku tego roku pogłębiona przez grotołazów ze­ Speleoklubu Dąbrowa Górnicza. Ku naszej radości, nie była to jedyna tego dnia zaliczona jaskinia, gdyż zaprowadzono nas jeszcze do jaskini W­ Straszykowej Górze, gdzie mieliśmy istny szał grupowych selfie, a Tomek utknął w­ swoim pierwszym zacisku :) Jak to zwykle przy dobrej zabawie bywa, nie czuliśmy specjalnie upływu czasu, czego nie można było powiedzieć o naszych marznących przez wejściem instruktorach. W­ nagrodę za nasze szybkie i sprawne eksplorowanie Straszykowej, zostaliśmy nagrodzeni kolejną porcją autoratownictwa, tym razem metodą z użyciem przeciwwagi.


Kolejny dzień przyniósł kolejne wrażenia. Instruktorzy, zapewne pod wrażeniem naszych wczorajszych wyczynów, postanowili nagrodzić nas wejściem do dwóch ambitnych jaskiń: Rysiej i Józefa. Podzieleni na dwie drużyny kolejno poręczowaliśmy jedną i deporęczowaliśmy drugą z jaskiń. Zaciski były…!

Niektórzy z kursantów mieli nielichy problem z­ pokonaniem wąskich szczelin, inni ledwo co dawali radę wywspinać zapieraczką zagradzające drogę głazy, ale koniec końców wszystkim udało się wydostać z jaskiń w stanie lekko tylko nadwątlonym nerwowo.. Tego wieczora przenieśliśmy się z biwakiem w­ okolice Okiennika Wielkiego, gdzie wymęczeni po wrażeniach dnia minionego, wszyscy bardzo wcześnie poszliśmy spać. Ostatni dzień spędziliśmy zarówno na powierzchni, jak i pod nią. Na skałach ćwiczyliśmy zjazd ze ściany na rolce lub reverso z późniejszym zabraniem ze sobą liny. Pod ziemią zwiedziliśmy partie jaskiń Piaskowej i Wielkanocnej.


Potem zostało nam już jedynie podliczenie sprzętu, spakowanie się do aut i powrót do Trójmiasta.