Optymistyczna - gipsowy labirynt


Kryształy
Gipsowy labirynt - takie mam pierwsze skojarzenie, gdy patrzę na schemat Jaskini Optymistycznej - prawie 230km korytarzy; w niektórych miejscach w trzech poziomach. Niespotykana różnorodność form kryształów gipsu kalcytu i innych minerałów. To miejsce jest niesamowite pod każdym względem, ale rzeczywistość i tak przerosła moje najśmielsze oczekiwania.
W wyjeździe wzięło udział 6 osób: Beata Michalak (Betka), Andrzej Szerszeń (Pszczółek), Marta i Michał Trybulec (Trybiki) wszyscy ze Speleoklubu Warszawskiego i Lucyna Cieślik (Luca) z SKTJ. Dotarliśmy do Lwowa 06.11.2004 rano. Przyjęła nas bardzo gościnnie Sofia Stupko (Sofka). Następnego dnia wyruszyliśmy do Korolivki - wsi, obok której znajduje się Optymistyczna. W tej okolicy jest jeszcze wiele innych jaskiń jak Ozierna czy Vetrovaja a na samym Podolu znanych jest ich ponad 100.
Przed otworem spotkaliśmy Sofkę z Nataszą Judiną, która przewodziła całej wyprawie. Droga na biwak zabiera nam koło godziny. W tym czasie przemykamy przez kilka sal: Cyklop, w której znajdował się pierwszy biwak w historii eksploracji jaskini, Wiecznie Młodzi, Globus, Żółwika... Cały system jest tak skomplikowany, że skrzyżowania są numerowane. Biegamy na czworakach, czołgamy się, czasami idziemy. Podziwiamy kryształy ale również rzeźby z gliny, które powstawały podczas wielu lat eksploracji. Nie można ich autorom odmówić ani fantazji ani dowcipu - każdy mógł tutaj uzewnętrznić się artystycznie.
Prowadzą nas grotołazi ze Lwowa. Co kilka miesięcy organizowane są przez kluby "Cyklop" i "Manowce" wyprawy eksploracyjne takie jak ta. Cała jaskinia znajduje się pod ich opieką od momentu odkrycia w 1966 roku. Wtedy wyprawę prowadził Myron Sawczyn a z wydarzeniem tym związana jest ciekawa historia. Otóż swego czasu doszło do nieporozumienia między grotołazami ze Lwowa z klubu "Cyklop" i z Tarnopola, co do wyłączności eksploracji w Jaskini Oziernej. W tej sytuacji klubowicze z lwowskiego "Cyklopa" po pewnym czasie stwierdzili, że wolą poszukać sobie nowej jaskini, która będzie jeszcze bardziej niezwykła niż Ozierna. Na odchodnym usłyszeli - powodzenia Optymiści;)) I Optymiści mieli rzeczywiście dużo szczęścia, bo jaskinia, którą odkryli to była właśnie Optymistyczna. W ten właśnie ciekawy sposób jaskinia otrzymała swoją obecną nazwę.
Plan pochodzi z roku 1996 i jest mocno niekompletny
Wszyscy są tutaj niezwykle dumni ze "swojej jaskini" jak często o niej mówią i chętnie opowiadają o różnych jej rejonach, o ciekawych miejscach i gdy tylko to możliwe pokazują. Rejonów jest 13, każdy z nich jest inny i niepowtarzalny, jeśli chodzi o wielkość kryształów, ich zabarwienie itd., charakterystykę i układ korytarzy. Są rejony gdzie problemem jest dostęp do wody, ale zdarzają się też miejsca gdzie jest sporo jeziorek. Podczas takich właśnie wieczornych opowieści dowiadujemy się o jeziorku Pierwszy Maj, które znajduje się po drugiej stronie jaskini. Dzięki temu, mimo, że początkowo założenia były inne, postanawiamy zobaczyć je następnego dnia. Przy planowym kopaniu zostaje tylko Betka natomiast pozostała czwórka oraz Tania i Taras, którzy nas prowadzą wyruszamy w drogę. Tempo jest wymagające, ale i tak przemieszczenie się o 1,5 km zajmuje nam około 4 godzin.
Jest tutaj bardzo ciepło. Przez cały rok panuje tu stała temperatura 11-12°C. Z tego właśnie powodu pod kombajnem można nosić tylko krótki rękawek a i tak jest gorąco. Takie warunki umożliwiają pozostawanie na biwaku w dość komfortowych warunkach tydzień albo nawet dłużej. Sprawia to, że są one ogromne a ich organizacja pochłania sporo zaangażowania i energii.
Dochodzimy do jeziorka Pierwszy Maj i okazuje się, że jest ono rzeczywiście prześliczne. Oczywiście tam gdzie jest woda trzeba do niej wejść i mimo, że jej temperatura to zaledwie 4°C nie odpuszczamy - Andrzej, Taras i Lucyna. W drogę powrotną ruszyliśmy dużo spokojniej, ponieważ Michał zdecydował zrobić kilka zdjęć. Dzielnie walczył ze statywem i ćwiczył cierpliwość powtarzając wielokrotnie każde z ujęć.
Idąc przez korytarz Milky Way, który skrzył się kryształami jak rozgwieżdżone niebo dopadł mnie smuteczek, że muszę następnego dnia wyjść. Poprawiła mi go jednak perspektywa powrotu. To, co udało nam się zobaczyć tym razem to zaledwie ułamek, ale trzeba zostawić sobie coś na następny raz. Może już niedługo.

Tekst: Lucyna Cieślik
Zdjęcia: Michał Trybulec

Kryształy
Kryształy
numerowane skrzyżowanie
w drodze

POWRÓT WYŻEJ: tutaj możesz wrócić do spisu wypraw.

POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ: tutaj możesz wrócić na stronę tytułową.

Ostatnia zmiana 2004.12.18