Wyprawa SGKW Göll'95


Wyprawa we wschodnią część masywu Hoher Göll została zorganizowana przez Sekcję Grotołazów Klubu Wysokogórskiego we Wrocławiu. Odbyła się ona pod kierownictwem Witka Jokiela w dniach 05.08.95 - 01.09.95. Jej celem była kontynuacja eksploracji jaskini Koboldschacht w której w latach poprzednich katowickie wyprawy zdołały zejść na -677. Oprócz tego miała być prowadzona niezależna eksploracja powierzchniowa.
Bazę dolną założyliśmy, zgodnie z utartym zwyczajem w gościnnym domu Helgi w Salzburgu. Począwszy od 6-go ruszyły w górę transporty sprzętu, którego jak się okazało jest nadzwyczaj dużo. Mimo tego, że w wyprawie uczestniczyły w sumie 22 osoby transporty trwały pięć dni i trwały by zapewne o wiele dłużej, gdyby nie wielkie poświęcenie wszystkich osób, które wychodziły codziennie w góry mimo zmęczenia po licznych zabawach, których gościnni gospodarze nie szczędzili, aby umilić nam pobyt w tym pięknym mieście.
Wreszcie od 11-go wszyscy uczestnicy wyprawy lokują się w bazie górnej, założonej w niewielkiej niecce w lapiazie dolnej części kotła Grutered na około 1580 m n.p.m. Od tego dnia ruszają w teren poszczególne ekipy. Równolegle z działalnością w Koboldschacht prowadzona jest intensywna działalność powierzchniowa w trzech rejonach: w okolicach otworu Koboldschacht z myślą o odnalezieniu wyższych otworów systemu, w rejonie powyżej szczytu Schönbachkopf i w kotle pod Bärenstuhl. Działalność ta szybko przynosi efekty. W jaskini Kimmelschacht leżącej 23 metry powyżej otworu Studni Skrzata udało się zejść na -103 zbliżając się na zaledwie kilka metrów od znanych partii Koboldchacht. Niestety utknięto tam w śniegu, jednak szczególnie wysoki jego poziom w tym roku pozwala przypuszczać, że w latach następnych uda się dokonać połączenia.
W kotle pod Bärenstuhl odkryto kilka obiecujących jaskiń, z których na szczególna uwagę zasługują dwie: Pszczela Studnia i Tatzelwürmhöhle. W pierwszej, ładnie mytymi studniami zjechano na -74 m, gdzie drogę blokuje przewężenie (do pokonania po pewnych pracach) za którym stwierdzono istnienie kolejnej przynajmniej kilkunastometrowej studni. Tatzelwürmhöhle położona na ok. 1700 m n.p.m. (około 20 m. wyżej niż Pszczela Studnia) jest z kolei mocno skomplikowanym systemem studni i poziomych połączeń, w którym dotarto najgłębiej na ok. -70 gdzie profil opadającego korytarza blokuje zawalisko niewielkich want zaklinowanych w przewężeniu.
Powyżej Schönbachkopf odnaleziono kilka otworów i w najbardziej obiecującym o roboczej nazwie W7 rozpoczęto wykop w wantowisku na ok. -35. Tymczasem cały czas trwały transporty sprzętu na biwak w Studni Skrzata umieszczony na -600. Działania te skutecznie paraliżowała jakaś klątwa, którą najwyraźniej ktoś obłożył tą jaskinię. Pierwsze wejście załamało się już przed dotarciem do otworu na skutek krwawej kontuzji nogi jednej z uczestniczek. Kolejne akcje miały kłopoty z dotarciem do biwaku na skutek masowych awarii wytwornic (wszystkich typów), utraty sprzętu i potwornych opowieści o niebywałej trudności jaskini, którymi kierownik raczył członków wyprawy już od pół roku.

Tymczasem wyprawę zelektryzowały wieści przyniesione przez grupę, która w przerwach miedzy działalnością w Kobolschacht umilała sobie pobyt działaniem w W7. Po przekopaniu szybu w wantowisku i pozbyciu się blokującego drogę bloku skalnego (z pomocą flaszencugu) natrafili oni na ciągi imponujących studni. Na każdą akcję brali bęben 200 metrów liny i wracali, mówiąc, że lina się im skończyła, a rzucanych dalej w głąb jaskini kamieni ani widać, ani słychać (głównie ze względu na szum potężnego potoku płynącego korytarzami poniżej -200).
W tym miejscu warto napomknąć, że kapitalna pogoda na początku wyprawy tuż po zamieszkaniu w bazie górnej zaczęła się psuć. Słońce zastąpił ciągły opad deszczu, mgła i wiatr. Próby przeczekania złej pogody dawały odwrotny rezultat: im więcej czekaliśmy, tym robiło się zimniej. Pod koniec wyprawy przestał padać deszcz, zastąpiony przez śnieg. Temperatura zeszła definitywnie poniżej zera i dobrze, że nadszedł planowany koniec wyprawy, bo dalej zapewne i tak nie dało by się dojść do żadnej z jaskiń ze względu na zagrożenie lawinowe.
Pod koniec wyprawy zaczął wreszcie działalność biwak w Skrzacie. W ciągu kilku szycht udało mu się przedostać poziomymi korytarzami zwanymi "Wybiegami Słoni" do kilku wielkich pionowych ciągów, zapewne niezależnych od głównego ciągu Kobolschacht, ciągnących się obiecująco w dół. Jednak nie podjęto nimi eksploracji, głównie ze względu na olbrzymie masy wody płynące wszędzie gdzie się dało na skutek kilkutygodniowych intensywnych opadów. (podczas zejścia z retransportami, uczestnicy wyprawy ze zgrozą stwierdzili, że niewielki strumyczek rozlewający się w urocze szmaragdowe jeziorko, w którym zażywano kąpieli, zmienił się w ryczący na kilometr twór gwarantujący w 2 sekundy śmierć przez roztrzaskanie każdemu, kto przez nieostrożność wpadł by w jego zasięg, o co nie było wcale trudno z pięćdziesięciokilowym plecakiem na śliskich kamieniach i mostku). Po przeliczeniu pomiarów z Koboldschacht i tak jednak stwierdzono, że jaskinia pogłębiona została o 3 metry, czyli osiągnęła -679 m. Ogólnie biwak nie był lekki. Z relacji jego uczestników wynika, że żeby nabrać wody pitnej wystarczyło przed spaniem postawić obok śpiwora pustą odkręconą butelkę.

W jaskini W7 nazwanej Studnią Ogrów (Ogrschacht) osiągnięto w ostatnim dniu wyprawy głębokość -554.4 metra, przy czym Rafał Mateja zjechał jeszcze ok. 30 metrów niżej, czego z braku czasu i wodospadów przepływających przez kołnierz, plecy i nogawki nie zdążono pomierzyć. W wielkim skrócie można powiedzieć, że problem tej jaskini pozostaje otwarty. retransport sprzętu z tej jaskini bezpośrednio na bazę dolną przez zaspy śnieżne skutecznie kryjące liczne przepaście można porównać ze słynnym odwrotem Napoleona z pod Moskwy.

Lista członków wyprawy

D. Bartoszewski, P. Bernchard, W. Bolek, K. Drobiński, K. Furgał, B. Janiszewski, W. Jokiel, T. Łysek, A. Maciuk, R. Mateja, B. Muszyńska-Bernchard, A. Nazarko, J. Niedbach, J. Osiński, R. Paternoga, M. Pokarowska, M. Przybyszewski, J. Rewkowska, W. i G. Śmigielcy, J. Tuczyńska, G. Waśniewski, M. Wierzbowski.




POWRÓT WYŻEJ: tutaj możesz wrócić na poprzednią stronę.

POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ: tutaj możesz wrócić na stronę tytułową SKTJ.

Ostatnia zmiana 1996.06.12