Wyprawa SG Wrocław Ost Göll '96


Kolejna, druga Wrocławska wyprawa we wschodnią część masywu Hoher Göll została zorganizowana przez Sekcję Grotołazów Wrocław. Odbyła się ona pod kierownictwem Arka Maciuka w dniach 23.07.96 - 25.08.96. Tym razem dla odmiany liczne kłopoty i rozczarowania poważnie okroiły skład wyprawy, tak że przez dużą cześć wyprawy działała ona siłą zaledwie sześciu osób. Były to (w kolejności alfabetycznej, jako że mi to odpowiada) Darek Bartoszewski (SKTJ Sopot), Wiktor Bolek (SG Wrocław), Adam Borysiewicz (Speleoklub Głogów), Bartek Janiszewski (SKTJ Sopot), Arek Maciuk (SG Wrocław) i Rafał Mateja (SG Wrocław). Wyprawę na początku i końcu swoją czynną pomocą (również w jaskiniach) wspomagali też Grzegorz Jabłoński i Panorama masywu Hoher Göll (strzałka wskazuje położenie obozu) Krzysztof Jabłoński wraz z małżonką. Oni tez oddali do dyspozycji wyprawy swój samochód transportowy, bez którego trudno by było sobie cokolwiek wyobrazić, za co w tym miejscu składam im SERDECZNE DZIĘKI.
Po wykonaniu transportów i założeniu bazy górnej przyszedł czas na rozpoczęcie działalności jaskiniowej. Głównym celem wyprawy była Studnia Ogrów, w której rok wcześniej udało się zjechać serią obszernych studni z przepływem wody na głębokość ok. -550 m. Jaskinia została zaporęczowana podczas dwóch akcji, przy czym na drugiej odbyła się już pierwsza eksploracja. Jaskinia niestety nie rozwinęła się w dół. Ostatnia z eksplorowanych w zeszłym roku studni wpadła do obszernej sali, nazwanej Balowa, o wymiarach ok. 50 x 20 m. Jej dno wypełniało niemal w całości wantowisko, w które wnikała woda ze studni z której przyszliśmy, jak też i nieco większy wodospad wpadający z przeciwnej strony. W drugiej części sala łączyła się z obszernym, starym ciągiem horyzontalnym w prawo idącym lekko w górę, a z lewej tworzącym gigantyczny grifon wypełniony suchym granulatem jaskiniowej glinki. Kupa owej glinki stanowiła idealne miejsce na założenie biwaku, co też uczyniliśmy. Dalsza eksploracja w tej jaskini skoncentrowała się w trzech problemach: wantowisku na dnie, suchym ciągu horyzontalnym i bocznych studniach na poziomie -400.
W wantowisku udało się przeniknąć ok. 30 metrów niżej, gdzie dotarliśmy do litego dna z przepływem wody i silnym przewiewem. Niestety poruszanie się wzdłuż wody wymaga przejścia pod wantami na których wisi wszystko wyżej, a zawisły one zaledwie 10 - 20 cm nad litym dnem. Być może jest to możliwe przy użyciu betonamitu w celu przeprowadzenia na nich operacji kosmetycznych i przy niskim stanie wody. W tym jednak roku taki desperat się nie znalazł. Jest to na razie najniższe miejsce w jaskini położone 613 metrów poniżej otworu.
Ciekawe efekty przyniosła eksploracja suchego ciągu w rejonie dna. Położony jest on na wysokości ok. 1300 m n.p.m. i stanowi fragment starego zrównania syfonalnego widocznego w całym masywie. Rozwinął się on na południowy wschód z grubsza w stronę Studni Skrzata. Jego eksploracja wymagała wyrycia aż siedmiu przekopów w koszmarnie zamulonych grifonach, co pochłonęło znaczna część energii wyprawy i było możliwe Studnia Ogrów - punkt "-303" tylko dzięki nader silnemu przewiewowi w stronę Skrzata przez nie do końca zasypane szczeliny. Eksploracja tych ciągów zatrzymała się pod koniec wyprawy na prożku za którym "słychać" wielka sale.
Eksploracja od poziomu -400 ruszyła w dwóch kierunkach: w jednym po wykonaniu przez Wiktora trawersu zwanego Krwawym ruszyła systemem równoległych studni, aby niestety wpaść ponownie do znanych partii ok. 60 m niżej. W drugim za porzuconą wodą w dół, gdzie niestety jaskinia się "zeskrzaciła" przechodząc w ciasne meandry na których eksploracje nie starczyło już czasu.
Osobnym problemem była próba połączenia Studni Ogrów z eksplorowana pod koniec lat 70-tych przez Częstochowiaków jaskinia Möndhöhle. Pierwszym problemem na jaki się natknęliśmy był brak rzetelnej dokumentacji jaskini. Klub w Salzburgu posiadał materiały pozostawione tam przez odkrywców, które lekko mówiąc dalekie były od doskonałości. Wysokość otworu podawana przez nich jako 2005 m n.p.m. rożni się od rzeczywistej przynajmniej o 20 - 25 m mimo licznych punktów odniesienia w pobliżu otworu. Jedynym dostępnym przekrojem jest niezbyt starannie skreślony rzut na płaszczyznę SSE, co jest co najmniej dziwne jeśli zważymy na to, że jaskinia rozwija się prawie idealnie równoleżnikowo. To i wiele innych powodów każe domyślać się, że niestety odkrywcy nie traktowali swej pracy zbyt poważnie, albo po prostu Möndhöhle wyraźnie ich przerastała (było nie było były to lata 70-te). Skutkiem tego trudno w ogóle ustalić jak jaskinia wygląda. Ostatnie nasze obliczenia wskazują, że od Ogrschacht dzieli ją być może tylko kilkanaście metrów w linii prostej. Niestety na wyprawie nie zdołaliśmy tego problemu ruszyć. Jedyny rekonesans przeprowadzony podczas reporeczu wskazuje na to, ze konieczne będą wspinaczki i trawersy. Od strony zaś Möndhöhle działalność jest nadal niemożliwa, bowiem, być może już od kilkunastu lat, jej otwór zamyka korek lodowy.
Ciężkie boje w Ogrze przerywaliśmy działalnością powierzchniową. Odkryliśmy i zbadaliśmy W12 do -60 m i W63 do -93. W Tatzelwurmhohle (W20) puściło w starym problemie gdzie odkryliśmy kilkadziesiąt metrów nowego nie kończąc eksploracji. I wreszcie Nacieki w Barenhöhle na końcu natrafiliśmy na stary problem nieeksplorowanego otworu Barenhöhle (opisany w 1946 roku) która to jaskinia wynagrodziła nam napotykane gdzie indziej trudności W ciągu zaledwie 2 godzin odkryliśmy ok. 700 metrów gigantycznych sal i obszernych, ślicznie mytych korytarzy wypełnionych całą galerią form naciekowych z mleka wapiennego. W jaskini tej podczas dwóch kolejnych akcji doeksplorowaliśmy 984 metry ciągu pomiarowego sięgającego maksymalnie 69 metrów głębokości. Kilkanaście problemów pozostało otwartych. Do niewątpliwych atrakcji tej jaskini zaliczyć można Salę Ze Słoniem o wymiarach 70x30 metrów i znacznej wysokości z gigantyczną wantą o gładkich ścianach po środku, czy korytarz o wypełnionym czarnym błotem dnie na którym znajdują się liczne wyspy śnieżnobiałych kalafiorów z mleka wapiennego.
Podsumowując wyprawa pomimo nielicznego składu odkryła ponad 2 km nowych korytarzy, co prawda nie idących w dół, co nie znaczy, że mniej ciekawych. Ponadto pozostało na przyszłość wiele ciekawych problemów. Połączenie leżących blisko siebie jaskiń Księżycowej, Ogra i Skrzata dałoby wynik: -908, a pod Skrzatem powinno być jeszcze ponad 250 m do bazy erozyjnej, jest wiec chyba o co walczyć. A czy starczy zapału ? To pokaże przyszłość.

Dariusz Bartoszewski


Przekrój jaskiń opisywanych w tekście


POWRÓT WYŻEJ: tutaj możesz wrócić do działu wypraw zagranicznych.

POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ: tutaj możesz wrócić na stronę tytułową.

Ostatnia zmiana 1996.12.17