Test żarówek diodowych firmy Merec


Na skutek dyskusji na forum speleo poświęconej oświetleniu diodowemu trafiły w moje ręce celem przetestowania dwie żarówki diodowe produkcji polskiego chałupnika, niejakiego Merec'a. Zgodnie z daną Mu obietnicą miałem okazję przetestować je podczas dwudobowego biwaku w jaskini Optymistycznej na Ukrainie. Okoliczność bardzo dobra, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że opiekunowie jaskini nie życzą sobie używania w tej jaskini światła karbidowego.

Zanim przejdę do opisu żarówek kilka moich subiektywnych uwag związanych między innymi z tematami poruszanymi na forum.

Po pierwsze: nie jestem elektronikiem i nie znam się ani na elektronice, ani na parametrach elektronicznych elementów. Wszelkie moje oceny są subiektywnymi ocenami zwykłego użytkownika, który chodzi jakiś czas po jaskiniach i nie boi się otworzyć latarki, aby zmienić w niej żarówkę, ewentualnie przylutować kabelek.

Po drugie: nie uznaję innych baterii niż akumulatorki. Głównym powodem jest kwestia ekologiczna: coś co jest ciągle użyteczne nie zostanie w jaskini przez nikogo wyrzucone. Oczywiście wiele osób powie, że przecież nic by w jaskini nie porzuciło, ale praktyka mówi, że okazja czyni złodzieja i najlepiej nikogo nie prowokować. Nie chciałbym żeby kupy lasowańca w tatrzańskich jaskiniach zostały w najbliższym czasie zastąpione stosami bateryjek. Poza tym ekologia nie kończy się w jaskini, a bateria wyrzucona do śmietnika dalej stanowi problem. Równie ważna jest kwestia ekonomiczna. Akumulatorek kupiony na Allegro nie jest wiele droższy od zwykłej baterii, a służy przez kilka lat. Ładowanie akumulatorków możliwe jest zarówno na bazie jak i w warunkach wyprawowych z panelu słonecznego.

Po trzecie: wszelkie uwagi forumowych krytykantów jakoby np taka czy inna żarówka nie nadawała się do jaskini (choć żarówki tej nie widzieli) uważam za będące nie na miejscu. Do jaskini jako oświetlenie główne nie nadaje za to z pewnością się latarka typu Tikka, Zipka czy inna Tikka plus. I to nie ze względu na na to że ma 3 czy 4 diody, tylko ze względu na zasilanie (3 małe paluszki AAA) i konstrukcję (skomplikowane otwieranie i wymiana baterii, niewodoszczelność, kiepski włącznik w klasycznej Ticce - wszystko nie nadające się do obsługi zabłoconymi łapami w rękawiczkach). W praktyce w wielu dużych jaskiniach (w tym tatrzańskich) zdarzało mi się spotkać zawodników wyposażonych tylko i wyłącznie w takie światło, co nieodmiennie kończyło się jedyną logiczną konsekwencją - przylepieniem się do innych osób posiadających normalne światło. Wszystkim posiadającym takie pomysły zalecam poważne przemyślenie problemu jeszcze raz, i zabieranie Tikki na biwak w menażce lub na szyi jako światło rezerwowe.

Po czwarte: czas eliminacji karbidu z jaskiń jest bliski i nieunikniony. Diody robią się coraz lepsze a akumularki mają coraz większą pojemność. Spotkanie się tych dwóch trendów powoduje, że już dziś latarka diodowa w umiarkowanej cenie jest praktyczniejsza niż wytwornica i palnik. W najbliższych latach (jak sądzę) zostanie w Tatrach wprowadzony zakaz uzywania karbidu i mam nadzieję, że do tego czasu wszyscy przejdą na diody z własnej woli. Dobrze by było, gdyby w Polsce pojawiła się komercyjna produkcja relatywnie tanich latarek, dostepnych dla każdego.

Przejdźmy do opisu testowanych przeze mnie żarówek. Otrzymałem dwie: jedną wyposażoną w jedną diodę 5 mm i cztery 3 mm zasilaną 4,5 v oraz drugą wyposażoną w trzy diody 5 mm i trzy diody 3 mm również 4,5 v. Obie żarówki to "prototypy", których producent jeszcze nie sprzedaje. Planowana cena słabszej to około 45 zł a mocniejszej 60 zł. Obecnie dostępne są żarówki 4 LED za 33 zł, ale takiej nie miałem okazji testować. Być może nie są to ceny wysokie zważywszy na ręczny montaż, jednakże nie są to dla przeciętnej Polskiej kieszeni kwoty niskie.

Każda dioda posiada własny rezystor, co ma zabezpieczyć świecenie nawet w przypadku uszkodzenia którejś z diód. Zastosowanie rezystorów powoduje, że część energii zamiast na światło przeznaczone jest na ogrzewanie korpusu żarówki, co zmniejsza czas świecenia, ale upraszcza konstrukcję, a zatem rozmiar i cenę.

Pierwsze pytanie brzmiało: w co wstawić owe żarówki? Zasadniczo producent przewidział użycie ich w latarce typu Zoom. Osobiście uważam tę latarkę za złom, a przynajmniej za efekt mysli technicznej, która powinna trafić do lamusa. Jest ona ogromna, reflektor odstaje od głowy co naraża go na urażenia a system włączania światła połaczony z regulacją wielkości snopu świecenia i wymianą żarówki to nieporozumienie. Co gorsza rzecz działa na płaskie baterie, które są drogie, trudniej dostępne i nie występują jako akumulatorki (patrz wyżej "po drugie"). Sytuacji nie ratuje konwerter do paluszków, który wiąże się z dodatkowym kosztem i powoduje, że duży pojemnik zawiera stosunkowo mało energii. Pożyczyłem jednak Zoom'a i włożyłem tam jedną a potem drugą z żarówek. Udało się to zrobić bez trudu bez piłowania otworu w lustrze. Włączyłem i efekt okazał się całkiem pozytywny. Porównałem z modułami LED 5 i 8 do DUO produkcji Petzl'a.

Diody emitują światło białe, w odróżnieniu od znacznie bardziej żółtego z modułów Petzl'a. Ale trudno traktowac to jako wadę, rzecz raczej jest kwestią gustu. Producent najwyraźniej zastosował w żarówkach diody dobrej jakości, bo siła światła nie tylko nie ustępuje produktom Petzla, ale wyraźnie je przwyższa. Słabsza z żarówek bije Petzl'owy moduł 5 LED a silniejsza 8 LED w najmocniejszym trybie. Wbrew obawom snop nie składa się tylko z niewielkiego punktu, ale tworzy całkiem sporą równą i jasną plamę płynnie przechodzącą w słabszą koronę o kącie do 40-50 stopni. Niebagatelną rolę odgrywa tu dobrej jakości lustro Zoom'a, próba wstawienia żarówki do latarki z kiosku za kilkanaście złotych spowodowała powstanie w całum polu swiatła brzydkich pręg. Same żarówki bez lustra również dają ładne, wyrównane i niezbyt skupione światło.

Niestety pomimo dobrego wrażenia jakie sprawiały żarówki pozostał problem Zoom'a, który jak wspomniałem, wg mnie do jaskini się nadaje. Po krótkiej analizie problemu uznałem że zmiana zasilania z 4,5 v do ok 5.2 v (cztery paluszki akumulatorki) nie powinna konstrukcji zaszkodzić i wstawiłem testowane żarówki do latarki DUO do większego z luster, zamiast halogena. Instalacja przebiegła również bez problemu nieco na wcisk, bez konieczności szlifowania lustra (kilka ruchów scyzorykiem, na które zdecydiowałem się później zlikwidowało również ów ścisk). Efekt w dalszym ciągu był znakomity. Siła i jakość światła silniejszej z żarówek była wyrażnie lepsza niż zainstalowanego w tej samej latarce obok modułu 8 LED firmy Petzl. Szkoda tylko, że jak sądzę użycie żarówki Merec 4,5 v powoduje, że część energii z 4 paluszków się marnuje rozgrzewając (nieznacznie) korpus żarówki.

Pozytywne wyniki podłączenia żarówki Merec do DUO skłoniły mnie to do zabawienia się w majsterkowicza. W chwili obecnej najpopularniejsza latarka Petzl'a - DUO z modułem 8 (lub 14 LED) wpadła w funkcjonalną paranoję. W mniejszym z luster mamy silne śródło światła, a obok w wiekszym z luster zajmującym gros reflektora zupełnie zbędny halogen żrący prąd bez opamiętania i nie specjalnie donośniejszy niż diody obok. Rozumiem, że decyzja o umieszczeniu modułu LED w mniejszym z luster została podyktowana wyborem mniejszego zła: odwrotne jego ulokowanie dało by efekt jeszcze bardziej niedorzeczny - zupełnie zbędną paralityczną żarówkę w mniejszym z reflektorów. Ponieważ do tej pory Petzl nie przedstawił alternatywy (np modułu LED 3 wat do dużego plus moduł małych LED do małego lustra, co było by technicznie trudne ze względu na radiator i kosztowało by pewnie z 500 zł) postanowiłem DUO nieco zmodyfikowac samemu. Do tego celu posłuzyło mi stare DUO w którym po 4 latach eksploatacji poprzecierały się kable i zaśniedziały styki (rzekomo legendarna jakość Petzl). Za pomocą kombinerek i śrubokręta zdemontowałem niedemontowalne pozgrzewane elementy latarki (zarówno w pojemniku na baterie jak i w reflektorze), a następnie zamieniłem kabel na telefoniczny 4 żyłowy rozcinając blaszki w zabawnej konstrukcji styków Petzl'a i lutując końcówki rozdzielnie do obu żarówek. Na kasku domontowałem drugi pojemnik na 4 paluszki z własnym wyłącznikiem, podłączyłem doń drugie dwie żyły przewodu i uzyskałem w miarę lekką konstrukcję o niezależnym zasilaniu dla obu żarówek (Merec 6 diód i Petzl 8 LED) wykorzystującą oba reflektory DUO na raz. Umożliwia ona regulację siły światła na wielu poziomach i bezproblemową wymianę baterii w przypadku wyczerpania jednego ze źródeł bez pomocy innego uczestnika akcji lub innej latarki. Maksymalna siła światła całego zestawu pozwala bez kompleksów zrezygnować z karbidówki.

Z takim właśnie zestawem i latarką Zoom pojechałem na biwak do Optymistycznej. Wrażnia są jak najbardziej pozytywne. Z posród wielu innych źródeł światła stosowanych przez liczną grupę uczestników biwaku (w tym liczne przeróbki zoom i inne samoróbki) żarówki Mereca zdały się być najmocniejsze (równie jasne były chyba tylko Zoom'y przerobione na jakieś 20 tanich diód, ale nie wiem jak długo świecą). Nie potwierdziły się obawy, że rezystory znacznie skrócą czas świecenia żarówek. W czasie biwaku nie udało mi się wyczerpać ani jednej z latarek, choć zaznaczam, że żarówki Merec'a używałem jako światła dodatkowego (w mniejszych korytarzach były niepotrzebne). Całkowity czas świecenia mocniejszej z nich w warunkach domowych na 4 akumulatorach 1800 mAh wyniósł ponad 10 godzin bez wyraźnego spadku siły świecenia by w kolejnych godzinach zacząć słabnąć. Ostatecznie światło słabło na tyle, że traciło przydatność do normalnego funkcjonowania w jaskini po około 15-16 godzinach. Jest to wynik lepszy niż w przypadku modułu Petzl 8 LED, który posiadam. Można przypuszczać, że zastosowanie dobrego układu stabilizacji napięcia zamiast rezystorów pozwoliło by osiągnąć taki lub dłuższy czas świecenia na "całej mocy". Warto też zauważyć, że moduł 8 LED Petzl'a, który użyłem do testu ma już około 2 lat i prawdopodobnie produkowane obecnie oparte są o lepsze diody.

Pozdsumowanie:

Żarówki Merec'a to produkt solidny, godny polecenia, dla osób nie chcących samodzielnie bawić się w majsterkowicza i gotowych wyasygnować pewną, nienajmniejszą kwotę. Kupno takiej żarówki pozwoli nam używać starego zooma jeszcze przez wiele lat. Szczególnie godne polecenia są one wkręcone do DUO w miejsce halogena. Daje to tańszą alternatywę dla bardzo drogich modułów Petzl. Pozostaje mieć nadzieję, że producent wypuści kolejne modele dopasowane woltażem do 4 paluszków akumulatorków.

Plusy:

1. Duża siła światła

2. Niezły układ plamy światła

3. Relatywnie długi czas świecenia

4. kompaktowy rozmiar, uniwersalność i prostota instalacji

Minusy:

1. Planowana cena

2. Zasilanie 4,5 v

3. Zastosowanie rezystorów

4. Brak mozliwości regulacji siły światła.

Dariusz Bartoszewski


POWRÓT WYZEJ: tutaj mozesz przejsc spisu artykulów.

POWRÓT NA STRONE GLÓWNA: tutaj mozesz wrócic na strone tytulowa.