Pojawienie się nowego (starego) wydawnictwo pod tytułem Tatry TPN trudno pominąć milczeniem. Numer datowany jest - zima 2004 i nosi numer 1(7). Siódemka mówi wyraźnie o tym, że nie jest to wydawnictwo nowe, lecz kontynuacja starszego, isniejącego pod tym tytułem. Jednak można powiedzieć, że owa 1-ka nowego otwarcia nie jest obietnicą daną bez pokrycia. Oto bowiem ukazał się periodyk (miejmy nadzieję) o zupełnie nowej jakości. Zamiast biuletynu dla wąskiej grupy fanatyków badań rozwoju populacji krokusa na Polanie Małej Zapomnianej czy migracji i składowi muraw ksenotermicznych, podlanych sosem antyturystyczno, antytaternickim, otrzymujemy czasopismo o charakterze zarówno naukowym jak i popularnym poruszające wszelkie aspekty bytności człowieka w Tatrach i to ze zróżnicowanej perspektywy, zarówno przeciwników jak i zwolenników każdej inicjatywy. Poszczególne tematy, a więc przyrodnicze, organizacyjne, społeczne turystyczne, speleologiczne jak i wspinaczkowe omawiają osoby znane i siedzące w temacie. Tematykę speleo reprezentuje w tym numerze ś.p. Anna Antkiewicz, której artykułowi o historii odkryć w Małej napisanemu na krótko przed jej tragiczną śmiercią poświęcono tu aż pełnych 8 stron (A4). Pewnym znakiem nowego podejścia do "użytkowników" Tatr i otwarcia na inne grupy niekoniecznie reprezuntujące interesy, czy punkt widzenia parkowców jest obecność w numerze artykułu Władysława Cywińskiego, którego to publikacje z wielkim trudem, chyba, znajdowały do tej pory drogę w okolicach TPN. Miejmy nadzieję, że ukaża się kolejne numery tego świetnego pisma. A do lektury zapraszam.
Ukazał się nowy numer biuletynu Wałbrzyskiego Klubu Górskiego i Jaskiniowego. Przynosi on informacje o nowych odkryciach "drobnicy" jaskiniowej z terenu Sudetów, relację z wyjazdu jaskiniowo wspinaczkowego na Teneryfę (sporo konkretnych informacji), weryfikację pomiarów i planów jaskiń Mysiej i Dziury nad Mylną w Tatrach (pierwsza z 150 m długości na 108, a druga z 16 na 27, trochę dziwne przy tak niewielkich zmianach w planie), opisy wspinaczek w Kalankach, Paklenicy i w Sudetach (nowe drogi). Uzupełnia to opis jednej z tureckich jaskiń turystycznych i wyjazdu w góry Kaukazu. Na koniec jako ciekawostkę podam za Ringiem (Ring za czeskim (?) Speleo 30) wykaz najdłuższych jaskiń świata rozwiniętych w soli: 1. Malham Cave (Izrael) 5685 m, 2. Jeskyne Tri Nahacu (Iran) 5010 m, 3. Pestera 6S de la Minzalesti (Rumunia) 3234 m, 4. Dnetropetrowsjakaja (Tadżykistan) 2500 m, 5. Ghar-e Danesju (Iran) 1909 m, 6. Komsomolskaja (Tadżykistan) 1800 m, 7. Colonel Cave (Izrael) 1700 m. .
Kolejny numer tego "odwiecznego" już wydawnictwa przynosi sporo ciekawych materiałów. Część jaskiniowa (jak ostatnio w Wiercicy bywa, skromniejsza od wspinaczkowo - podróżniczej) zdominowana jest przez tematykę nurkową. Poczytać możemy o działalności Warszawiaków w syfonach Kasprowej Niżniej, jeziorku X w Wielkiej Śnieżnej, nurkowaniu w Hranickiej Propasti w Czechach i wyprawie nurkowej do wielkich podwodnych jaskiń Francji. Z innych materiałów jaskiniowych na szczególną uwagę zasługuje artykuł Marcina Gali o przebiegu i skutkach wyjazdu do Meksyku. Uzupełniają to teksty o wyjedzie na Słowację i wspinaczce w Marmurowej. Reszta , to jak wspomniałem już tematyka wspinaczkowo podróżniacza.
Specjalny, jubileuszowy numer Dewiatora ma charakter przekrojowo - podsumowujący. Jubileusz jest nie byle jaki, bo 50-lecia istnienia Speleoklubu Tatrzańskiego w Zakopanem. Główną część numeru zajmuje ogromny, 19 stronicowy artykuł Apoloniusza Rajwy z dokładnym chronologicznym opisem historii klubu. Jest o czym poczytać, bo wkład Speleoklubu Tatrzańskiego w poznanie podziemi, szczególnie Tatr, jest ogromny, a przy tym, chyba nie do końca dobrze znany. Poza tym mamy tu listę wypraw zagranicznych, w których uczestniczyli członkowie tego klubu i wiele innych danych i statystyk. Całość uzupełnia galeria fotografii, szkoda, że jakość druku (wydruku) jest tak podła.
Ciśnie się na usta: "nareszcie !!!". Polski ruch jaskiniowy doczekał się
w końcu publikacji o ratownictwie z prawdziwego zdarzenia. Dotychczasowe
publikacje na ten temat wyglądają nadzwyczaj skromnie. Były to głównie informacje
zawarte w biuletynach klubowych, przeważnie przedruki z opracowań francuskich.
Ich szata graficzna pozostawiała przeważnie wiele do życzenia. Tym razem
jest zupełnie inaczej. Oto mamy dobrze opracowaną graficznie zwartą publikacje
książkową, której merytorycznym opracowaniem zajęli się specjaliści z Speleo
Secours Francais (Francuskie Pogotowie Jaskiniowe). Po cześci wstepnej informującej
m.in. o SSF i schemacie organizacyjnym akcji ratunkowej rozpoczyna się najciekawsza
cześć opisująca techniki transportu rannego. Zaprezentowana jest tu wiekszość
podstawowych technik stosowanych przez ratowników francuskich. Nie od dziś
wiadomo, że polska szkoła taternictwa jaskiniowego wyrosła ze wspaniałych
doświadczeń rodaków Fernanda Petzla. Ale wiemy również, że niektóre nowe
patenty wprowadzane przez nich postrzegane są w Polsce jako kontrowersyjne.
Przeważnie jednak po jakimś stają się obowiązującą u nas normą Tak powoli
staje się p. z rezygnacją używania liny asekuracyjnej. Są to jednak drobiazgi
i nic nie stoi na przeszkodzie, aby zaprezentowane techniki wprowadzać w
życie. Truizmem byłoby natomiast twierdzenie, że podręcznik powinien znaleźć
się na honorowym miejscu w biblioteczce każdego szanującego się grotołaza.
Książka została wydana we Francji w 1997 roku. Warto zatem śledzić publikacje
i doniesienia ze staży ratowniczych we Francji, gdyż SSF nieustannie stara
się techniki ratownicze ulepszać. Na koniec chciałbym pogratulować i podziękować
Marcinowi Gali i zespołowi redakcyjnemu za zaangażowanie w te prace i świetnie
wykonaną robotę.
R.P.
To nowe wydawnictwo. Właściwie bardziej broszurka powielana na ksero niż wydawnictwo. To co widać obok to stan faktyczny, a nie defekt skanera. Jednak treść jest ciekawa. Poza obszernie opisywanymi materiałami, które w nieco skromniejszej wersji były już publikowane w Jaskiniach, znajdziemy mnóstwo opisów działalności członków Wałbrzyskiego Klubu Górskiego i Jaskiniowego zarówno w jaskiniach jak i mniejszych i większych skałach. A z tego co widać jeżdżą oni sporo... Tak trzymać.
19 numer Zacisku jest moim zdaniem najciekawszy, z pośród tych, które miałem w ręku. Interesujących artykułów nie brakuje. Można tu wspomnieć o materiałach o przejściu całej "suchej" deniwelacji Wielkiej Śnieżnej (ze schematami oporęczowania), eksploracji Białego Kamienia, Wojcieszowie czy Morawach. Zgodnie z podtytułem "nie tylko dla grotołazów" poczytać można o górskich wędrówkach i wspiczkach. Całość uzupełniają teksty i wykazy klubowe. Serdecznie polecam.
Jakiś czas temu ukazał się kolejny, ósmy już tom Inwentarza. Zamieszczono w nim obisy jaskiń Doliny Małej Łąki z wyłączeniem dwóch największych - Śnieżnej Studni i największej w Polskce Wielkiej Śnieżnej. Jak się wydaje jest on wolny od większych uchybień i nie wzbudził większych emocji w środowisku. Z pewnością spowodowane jest to tym, że większość opisywanych obiektów jest niewielka, bądź dobrze znana i zinwentaryzowana dość dawno. Niemniej jednak warto go mieć, a zawarte tu informacje być może kogoś pchną do przejrzenia starych problemów eksploracyjnych w tym jakże przecież ciekawym rejonie. My tymczasem niecierpliwie czekamy na kolejny tom, w którym umieszczona będzie dokumentacja dwóch najgłębszych polskich jaskiń.
Coś o Kaukazie, coś o USA. Reszta już lokalnie, głównie fliszowo. Nie brakuje tu ciekawostek. Biuletyn bielskiego klubu ma już 15 lat. Jak widać nieźle się trzyma.
Grotołajza to już klasa sama w sobie. Kolejny numer, elegancko wydany, to 48 stron ciekawych artykułów, zdjęć i znakomitego humoru. Znajduje się tu opis działalności zarówno zagranicznej, krajowej i jak i lokalnej Żagańskiego klubu. Na szczególną uwagę zasługują materiały dotyczące nowych odkryć w Sudetach. W przeciwieństwie do niektórych innych periodyków, przy których odnosi się wrażenie, że autorzy nie mieli czym zapełnić posiadanych stron (np. ostatni Taternik), widać tutaj tyle, że i tak ten dość gruby zeszyt ledwie je mieści.Dodatkowo do numeru dołączony jest... CD-Rom! Co prawda jest to w głównej mierze reklamówka firmy "Małachowski", ale zawarte na nim zdjęcia, jak również ciekawy film J. Zygmunta o eksploracji jaskiń w lodowcach północnej Norwegii wszystkich zainteresuje.
Po dłuższej przerwie ukazał się kolejny zeszyt Biuletynu
Speleoklubu Tatrzańskiego w Zakopanem. Numer ten zawiera ciekawe materiały
na temat licznych odkryć tego klubu w Tatrach, co jest niewątpliwie dla
wszystkich polskich grotołazów bardzo ważne. Można przeczytać tu o eksploracji
Śnieżnej Studni (ma już 8166 m długości), Lodowej Małołąckiej i zupełnie
nowej Dziury w Trawce.
Osobną sprawą pozostaje niezmienny już od dłuższego czasu zwyczaj redaktorów
- opluwanie wszystkich grotołazów z poza zakopiańskiego klubu. Rozumiem,
że wynika to z troski o dobro i czystość jaskiń, ale obecna tam uproszczona
teza, z której wynika, żę klub ten jest jedynym strażnikiem moralności,
a wszystkie inne brudasami, pozostaje zarówno z prawdą jak i kulturą w luźnych
związkach. Z pewnymi twierdzeniami należy się być może zgodzić, ale ocenianie
kolegów, którzy poświęcają swój czas, wysiłek i pieniądze na bilety (nieraz
z drugiego końca Polski) aby sprzątać w jaskiniach, jakoby ich celem było:
"mydlenie oczu innym lub uspokajanie własnego sumienia", to już
bezczelność, w której Zakopiańczycy posuwają się za daleko...
17 numer Zacisku jest zdominowany tematyką fliszową i różną. Mnie najbardziej zainteresował artykuł o krasie i jaskiniach Norwegii. Jednak śledzący życie międzyklubowe znajdą tu ciekawe materiały np. o manewrach ratownictwa w Wieliczce czy słowackim klubie z Plesivca.
Po dłuższej przerwie (13 lat!) ukazał się nowy numer Meandra - Biuletynu Informacyjnego Katowickiego Klubu Speleologicznego. Większość tekstów w numerze jest autorstwa Kazimierza Piekarczyka (prezesa KKS), który zresztą nie kryje, że były trudności w wyegzekwowaniu materiałów od innych autorów, co niestety jest w numerze widoczne. 13 lat to szmat czasu, a członkowie KKS brali w tym czasie udział w wielu ciekawych imprezach (z wyprawami w Goll'u na czele), z czego w Meandrze znajdziemy jedynie nikłe ślady. Niemniej jednak "reanimacja" Meandra to bardzo miła wiadomość i miejmy nadzieję, że kolejne numery nie tylko się ukażą, ale będą coraz lepsze.
Gacek 28 to numer specjalny, wydany z okazji 50-lecia STJ KW Kraków (i Klubu Grotołazów, którego jest on kontynuatorem). W związku z tym zawiera on głównie artykuły o charakterze retrospekcyjnym. Mimo to (a może szczególnie dlatego) do jego lektury serdecznie zachęcam. 50 lecie świętowano z pompą i klasą a specjalny egzemplarz tego Gacka z podpisami wszystkich prezesów klubu jubilata zlicytowano za niemałą kwotę. Podobno była wspaniała impreza, szkoda, że nie dotarłem :-(
Kolejna pozycja autorstwa Wojciecha W. Wiśniewskiego wydana przez Centralny Ośrodek Turystyki Górskiej PTTK jest poszerzoną wersją materiałów sympozjalnych o których na naszej stronie była już mowa. Rzecz wydana jest starannie, z kolorowymi ilustracjami i przeznaczona raczej dla wąskiego grona osób szczególnie zainteresowanych historią jaskiń i zacięciem bibliofilskim. Osoby takie znajdą tu masę ciekawostek pozwalających poszerzyć nieco wiedzę na temat postrzegania naszych jaskiń w wieku XIX. Mnie np. Zainteresował szczególnie rysunek otworu Jaskini Malinowskiej z 1888 roku z drabiną świadczącą o odwiedzaniu tej jaskini w tamtym okresie. Tak czy inaczej, pasjonatom polecam.
Kolejny, niewątpliwie gorąco oczekiwany tom inwentarza jaskiń Tatr zawiera opisy trzech dużych jaskiń (a właściwie dwóch i części trzeciej): Ptasiej Studni, Koziej i Wielkiej Litworowej (która jak wiadomo jest częścią Śnieżnej). Znajduje się tu niewątpliwie dużo ciekawego materiału, lecz całość budzi mieszane uczucia. Widoczne są liczne zaniedbania i niedociągnięcia. Niektóre dostępne informacje są tu zupełnie pominięte, a opisy niekompletne. Przekrój Wielkiej Litworowej pochodzi np. z lat 80-tych i jak sami autorzy Inwentarza przyznają, brakuje na nim nowych ciągów. Wykorzystano tu różne skale planów, a przekroje Ptasiej Studni i Wielkiej Litworowej są niemiłosiernie porozwijane, co być może nie przeszkadzałoby, gdyby obok nich znalazły się też inne (np. wspólne) zestawienia, których tu ani śladu. Na zakończenie swojski akcent: zaczerpnięty z tej strony internetowej schematyczny przekrój systemu Śnieżnej podpisano tu nazwiskiem byłego redaktora Gór, który umieścił go w plagiacie w tym czasopiśmie.
Opisywane tutaj poprzednie numery Zacisku opatrzone były w większości krytycznymi uwagami. Ten numer - jubileuszowy (30 lat Speleoklubu Bielsko-Biała) jest od poprzednich wyraźnie ciekawszy. Pojawiły się, i to dość licznie, artykuły z działalności zagranicznej, historycznej i inne na tematy inne niż jaskinie polskiego fliszu. Tak więc możemy przeczytać tu obszerny tekst o wyprawie do jaskiń Słowenii, notkę o wizycie na Ukrainie (Optymistyczna jest już "troszkę" dłuższa niż tam podano) czy artykuł o sympozjum w Rumunii. Nie brakuje akcentu tatrzańskiego i wielu luźniejszych tekstów o tematyce różnej. Ogólnie oby tak dalej.
Ta niewielka książeczka robi bardzo dobre wrażenie. Zawarte zostały tu opisy większych jaskiń okolic Bielska-Białej wraz z planami (nie wszystkich) i zdjęciami. Jak piszą autorzy (Beata Michalska i Paweł Wojtas) publikacja ta ma za zadanie zwrócić uwagę szerszej grupy ludzi zainteresowanych przyrodą tego rejonu na mało znane obiekty jaskiniowe rejonu i zagadnienia ich ochrony. Jak na ten cel, moim zdaniem, użyto tu zbyt suchego, naukowego języka. Aż prosi się, aby opisy nieco ożywić jakąś ciekawostką czy dykteryjką. Trzeba jednak przyznać że wydawca i osoba składająca publikację składu wywiązali się ze swoich zadań perfekcyjnie. Na wspaniałym papierze, zarówno doskonale przygotowane do druku zdjęcia jak i rysunki prezentują się znakomicie. Ogólnie - palce lizać.
Są to właściwie dwie publikacje wydane w jednym tomie. Dobrze zresztą, że tak się stało, bo pomijając już sprawę objętości, ile osób kupiło by inwentarz jaskiń niżu? O ile części większej i obszerniejszej autorstwa J. Gubały, A. Kaszy i J. Urbana nie można chyba nic zarzucić (naprawdę solidna robota inwentaryzatorska), o tyle część druga (autorzy J. Urban, J. Baryła i S. Zagórski) nie jest wolna od błędów. Zaczynając od rażącego błędu we wstępie, (wynikającego z pewnością z niechlujstwa osoby składającej tekst) do wad poważniejszych, takich jak nieposzanowanie przez jednego z autorów (J. Baryła) istniejącego nazewnictwa znanych obiektów i chrzczenie ich wedle swego "widzi mi się". Obie części zasługują jednak na uwagę jako prace wnoszące wiele nowego do poznania jaskiń tych, jak zdawało by się mało jaskiniowych terenów.
Kolejne numery Grotołajzy są coraz lepsze! Jak piszą redaktorzy we wstępniaku, Grotołajza ma rozweselać jak piwo, tylko głowa po nim na drugi dzień nie boli. Trzeba przyznać, że autorom udało się to znakomicie; podczas lektury co kilka minut dostaje się ataku śmiechu. Oprócz humoru udało się też zawrzeć w numerze wiele ciekawych i trudno dostępnych informacji. Obszerniejszego opisu doczekała się Meanderhohle, jedna z 1000 metrowych jaskiń wyeksplorowanych przez Polaków. Ciekawe są również informacje o jaskiniach Chorwacji, działalności w Austrii, a to jeszcze nie wszystko co znajduje się we wnętrzu grubego (48 stron) i ładnie oprawionego zeszytu. Całość jak zwykle okrasza całe mnóstwo żartów rysunkowych, z których mi najbardziej przypadł do gustu ten przedstawiający brodacza mówiącego: "To nieprawda, że w jaskiniach traci się zdrowie! Ja nadal, mimo 30 lat, czuję się świetnie!".
Z pewnym opóźnieniem dotarł do mnie Zacisk nr 15. Jest to już kolejny w dość krótkim czasie numer, za co wypada jego redaktorom pogratulować. Jednak niestety i wobec tego numeru mam uwagi podobne jak do poprzednich. Czy powoduje to ogólna ostatnio mizeria działalności tatrzańskiej (nie dotycząca zaledwie kilku [mniej niż palców u jednej ręki] wiodących klubów), czy absencja w tym rejonie bielskich klubowiczów (kronika na to nie wskazuje), materiały w zacisku dotyczą niemal tylko pseudokrasu, który jest właściwie marginalium całego ruchu i interesuje nielicznych. Tak jak poprzednio najbardziej wartościową wydaje się mi być publikowana stale bibliografia speleologiczna. I tu mała dygresja. Redaktorom Jaskiń udało się kiedyś pomylić moje imię we wszystkich podpisach w artykule o Rumunii, a błąd ten nie został nigdy sprostowany, mimo poinformowania o nim redakcji. I tak nieszczęsny Zbigniew (zamiast Dariusz) Bartoszewski (w mojej rodzinie jest ktoś noszący to imię, który podczas wycieczki do jaskiń turystycznych Słowacji wolał w większości przypadków poczytać gazetę niż wchodzić do środka) znalazł się już w bibliografii speleologicznej. Ciekawe, czy - tak jak to już bywało - będzie się to za nim ciągnąć w nieskończoność?...
Ukazała się kolejna Wiercica. Tym razem biuletyn jest wolny od błędów drukarskich. Z najciekawszych zawartych w niej artykułów warto wymienić tekst Stefana Stefańskiego o warszawskiej eksploracji w Śnieżnej oraz Marcina Gali o wyprawach do Gouffre Berger i do Lamprechtsofen. Ciekawy jest również artykuł Wojciecha Kazimierczaka o egzotycznych nurkowaniach w jaskiniach Tajlandii. Poza tym duża część numeru poświęcona jest działalności górskiej i wspinaczkowej. Numer uzupełnia kronika klubowa.
Wydana ostatnio książka "Murki" nie jest bezpośrednio związana z jaskiniami, jest to bowiem Przewodnik wspinaczkowy. Przewodnik cokolwiek nietypowy, bo opisujący drogi wspinaczkowe na obiektach sztucznych. Postanowiłem jednak umieścić o nim wzmiankę z racji silnych związków redaktorów "Epimenidesa" z opisywanymi obiektami, będącymi dla grotołazów z Trójmiasta częstym miejscem ćwiczeń. Elegancki w formie, doskonały w treści - tak można najkrócej scharakteryzować dziełko Tomasza Kuglera i Piotra Szucy. Przewodnik zawiera opisy lub wzmianki o wszystkich chyba obiektach na których w okolicy Trójmiasta kiedykolwiek się wspinano lub choćby nawet ćwiczono techniki linowe. Całość opisu uzupełniają ładne rysunki i "artystyczne" zdjęcia. Nie zabrakło rysu historycznego i krótkiego felietonu na tematy etyki. O skali zaś intensywności wspinania w rejonie, gdzie prawdziwej skały niemal nie uświadczysz, niech świadczy fakt, że przewodnik opisuje... 307 dróg wspinaczkowych o trudnościach od I do VI.6. Dodatkową zaletą opisów jest ich forma pełna humoru, co pozwala czytać publikację z rodzaju przeważnie nudnych, niemal jak interesującą powieść. Oto próbka humoru: w rozdziale inne obiekty figuruje również pozycja "nie znane". Jej opis - "jeszcze nie znane". Do nabycia "Murków" w sklepach górskich, wszystkich mieszkańców i spędzających czas (np. wakacje) w Trójmieście bardzo zachęcam. W Internecie znajduje się strona poświęcona Trójmiejskim murkom.
Aby nie zostać posądzonym o ignorowanie istnienia regularnie wychodzącego biuletynu klubowego, postanowiłem opisać z pewnym opóźnieniem dwa numery "Zacisku", które ukazały się w 1998 roku. Choć wydane są one technicznie bez zarzutu (no może ta rozdzielczość zdjęć), to wzbudzają jednak mieszane uczucia. Oprócz materiałów bardzo ciekawych, jak np. bibliografia jaskiniowa, czy tekst o eksploracji i badaniach Masywu Śnieżnika, publikowane są tu bowiem teksty dla przeciętnych grotołazów niezbyt ciekawe i nieco nijakie. Kogo bowiem tak naprawdę interesują materiały dokumentujące zawaliskowe obiekty jaskiniowe o długości 1,5 m? Owszem, są one warte opublikowania, ale tu stanowią, wraz ze sprawami typowo klubowymi i tym podobnymi, przytłaczającą większość - sprawiającą, że biuletyn przegląda się bez większych emocji. Nie chciałbym, aby autorzy odebrali tę wzmiankę jak poprzednią, o której wspomniano we wstępniaku do Zacisku #12. Po prostu piszę co myślę, a do zakupu Zacisków i tak wszystkich zachęcam. Jest to możliwe pod adresem: AKME Agencja wyd.-usł. Jerzy Zontek ul. Słowackiego 30/243-300 Bielsko-Biała, lub telefonicznie: 0601847851. Cena 4 zł / egzemplarz + koszty wysyłki.
Drugi numer biuletynu klubowego "Bobrów" z Żagania wskazuje na to, ze wśród wydawnictw tego typu pojawił się poważny konkurent. Autorzy Grotołajzy nie próbują konkurować z np. "Jaskiniami" jeśli chodzi o świeżość i ilość speleonowinek (chyba się i tak nie da), lecz postawili raczej na humor i ciekawostki. Trzeba przyznać, ze zabawne są relacje z wyjazdów, "złote myśli", dowcipy rysunkowe, teksty piosenek i inne tym podobne (gratuluje pomysłu z opisami wyczynów kursantów) czyta się z prawdziwa przyjemnością. Tak trzymać!
Opisywane tomy są kontynuacja poprzednich inwentarzy (Tatry, G. Świętokrzyskie, Sudety) mających docelowo objąć wszystkie jaskinie Polski. Seria ta jest przedmiotem krytyki z rożnych stron. Jak sadze, jednak inwentarz jaskiń Fliszu jest opracowany solidnie, a niewielkie zainteresowanie tym rejonem spowoduje, ze krytyka go ominie. Większość z ogromnej liczby opisanych obiektów jest mała lub bardzo mała. Jedynie nieliczne przekraczają rozmiary pozwalające określić je mianem jaskiń, reszta w przyjętej ogólnie terminologii, to typowe schroniska. Dlatego tez zakup tych inwentarzy polecam raczej grotołazom z zacięciem bibliofilskim (i tradycyjnie już, grubym portfelem).
Jest to kolejna publikacja, a właściwie przedruk publikowanego wcześniej w "Wierchach" 1997 obszernego artykułu W. W. Wiśniewskiego, przyznać trzeba bardzo ciekawego. Autor omawia dokładnie na podstawie literatury wszystkie jaskinie rejonu Gorców. Znanych tam jaskiń jest niewiele, ale w literaturze (której autor przeszukał ogromna ilość) występują liczne wzmianki na temat wielu obiektów, obecnie zapomnianych lub niedostępnych. Publikacja jest wiec bardziej poradnikiem dla badaczy terenowych i krajoznawców niż przewodnikiem. Gorąco polecam.
Kolejny numer najstarszego stale wydawanego periodyku jaskiniowego ukazał się w zmienionej szacie graficznej, pozornie tylko lepszej od starej. Kolorowe okładki kryją bowiem druk takiej jakości, ze czasami trudno go w ogóle przeczytać. Sporo do życzenia pozostawiają tez zdjęcia i rysunki na których widać tylko niewyraźne plamy. Treść jest zróżnicowana; obejmuje jak zwykle działalność Speleoklubu Warszawskiego, przy czym dziwna jest tu maniera starannego omijania nazwisk osób z poza klubu współuczestniczących w opisywanych imprezach. Całość wypada dość ciekawie, choć po biuletynie z taka tradycja można by się spodziewać czegoś więcej.
Kolejna interesująca pozycja autorstwa W. W. Wiśniewskiego wydana przez Sekcje Speleologiczna Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika. Tym razem przybliża nam ona pierwsze polskie pismo poświęcone grotołażeniu i speleologii. Oprócz bibliografii zawiera omówienie jego dziejów i fotokopie fragmentów niektórych numerów. Pozycja jest tym cenniejsza, że pozwala się przyjrzeć materiałom wybitnie ciekawym i zupełnie niedostępnym. Szkoda tylko, że opisy artykułów, choć bardziej szczegółowe niż w typowej bibliografii, nie są jeszcze obszerniejsze (w formie streszczeń), co pozwoliłoby niejako zastąpić oryginalne, niemal zupełnie nieosiągalne teksty. Wydawnictwo to stanowiłoby wtedy niezwykle ciekawy kąsek dla zainteresowanych historią polskiego ruchu jaskiniowego. Obecnie jest bardziej ciekawostką dla koneserów.
ZDOBYCIE
RIO COLCA - Najgłębszego Kanionu na Ziemi - to
książka nie związana bezpośrednio z jaskiniami, ale w
pewien sposób im pokrewna. Niżej fragment wstępu autora:
"Aż 17 lat musieliście Państwo czekać na publikację
tej książki, zawierającej relacje z jednego z
największych odkryć geograficznych XX wieku, dokonanego w
Peru przez Polaków. Zdobycie Rio Colca jest książką -
dokumentem i przeniesie ona czytelnika w te majowo -
czerwcowe dni 1981 roku, kiedy to nasza garstka - sześciu
kajakarzy - porwała się na wyczyn tak śmiały, że aż
szalony, który mógł się zakończyć tylko naszym
zwycięstwem lub śmiercią. Zwyciężyliśmy, gdyż dzikiej
nieujarzmionej przyrodzie przeciwstawiliśmy siłę woli,
nasze umiejętności i zgranie, oraz wiarę w siebie i w
Boga. To, czego dokonaliśmy, co przeżyliśmy i odkryliśmy,
można było tylko porównać do pierwszego wejścia na Mount
Everest!
Udokumentowaliśmy, ze Kanion Colca jest najgłębszym
kanionem na świecie, o ścianach mierzących ponad 3,200
metrów (lewa) i 4,200 metrów (prawa) liczonych od poziomu
rzeki. Wydawcy słynnej Księgi Rekordów Guinnessa
uznali Kanion Colca za najgłębszy kanion świata,
publikując jego kolorowe zdjęcie na okładce wydania z
1984 roku. W styczniu 1993 roku uczynił to również National
Geographic Magazine. Pojawienie się za przyczyną
Polaków - Kanionu Colca na mapie ziemskiego globu
wywołało ogromne zaskoczenie i uznanie na całym świecie.
Niestety w naszej Ojczyźnie przez wiele lat nie wiedziano
o naszym wyczynie nic lub prawie nic. Książka ta jest
więc pierwszą kompleksową próbą wypełnienia tej
informacyjnej luki, jaka istnieje wśród rodaków w Polsce.
Pragnieniem moim jest, aby znalazła się ona w każdej
polskiej rodzinie, wzbudzając dumę w starszym pokoleniu,
a wśród młodzieży rozbudzając marzenia o dalekich
podróżach i odkryciach".
Jerzy Majcherczyk
Ten numer Jaskiń otwiera nowy rozdział w ich wydawaniu. W porozumieniu i z pomocą redakcji Gór Jaskinie zostały zmienione w dwumiesięcznik. Miejmy nadzieję, że najważniejsze pismo grotołazów utrzyma się w tej formule.
W numerze znajdują się aktualne
nowinki z Tatr, Jury i z zagranicy, wiele ciekawych
zdjęć i innych materiałów. Streszczenie
anglojęzyczne Jaskiń 8 znajduje się w sieci.
Gorąco polecam !
Kolejny numer Gacka imponuje starannością przygotowania i jakością wydania. W środku znajdziemy liczne teksty omawiające działalność zagraniczną różnych polskich ekip jak też i materiały poświęcone historii, inwentaryzacji oraz innym tematom. Całość okrasza dobrze wydrukowany, piękny plan Jaskini Werteby autorstwa G. Ossowskiego z 1893 roku. Gacek dobrze uzupełnia "Jaskinie", które mają szerszy krąg odbiorców i w związku z tym zamieszczają artykuły nieco bardziej "popularne".
Ukazał się kolejny tom przewodnika szczegółowego
Władysława Cywińskiego. Obejmuje on wschodnią część Tatr
Bielskich. Jest to teren wyłączony z ruchu turystycznego,
choć prowadzi się w nim rabunkową gospodarkę leśno -
myśliwską. Teren dokładnie opisywany był poprzednio ponad
sto lat temu.
Opinie na temat samego przewodnika przeczytać można w
opisie poprzednich tomów niżej.
Nowe, siódme Jaskinie są nietypowe. Zredagowane są w
całości po angielsku i składają się tylko z artykułów o
charakterze retrospektywnym. Powstały z myślą o promocji
Polski na XII-ty Międzynarodowy Kongres Speleologiczny,
na którym były rozdawane i wzbudziły spore
zainteresowanie. Nic dziwnego, numer prezentuje się
bardzo interesująco i estetycznie (całość w kolorze).
Mimo tego, że teksty w tym numerze są adresowane do
czytelnika zagranicznego, ich lektura przyda się również
polskim grotołazom.
Niestety, nie ustrzeżono się drobnych pomyłek w tekstach.
Np.: w sposób zupełnie nieuzasadniony Sopot awansował na
jedynych eksploratorów Przemkowych Partii, a w
rzeczywistości sopoccy grotołazi tylko asystowali
wrocławiankom.
Wersja HTML Jaskiń 7 znajduje się w sieci.
W roku bieżącym ukazał się na Słowacji niewielki albumik ("kompatybilny" z wydanym w Polsce albumem Najpiękniejsze jaskinie o turystycznych jaskiniach Polski) poświęcony udostępnionym turystycznie jaskiniom Słowacji. Każda z dwunastu udostępnionych jaskiń ma w nim swój krótki opis z planikiem i kilkoma zdjęciami. Całość poprzedzona jest niewielkim ogólnym wstępem (między innymi wynika z niego, ze największa podziemna sala Słowacji, znajdująca się w 21,5 km systemie jaskiń Stratenska - Psie Diery, ma imponujące rozmiary 192 x 46 m i wysokość 11 m). Albumik warto kupić jako przewodnik, lub po prostu zbiór zdjęć ilustrujących jak piękne (bez porównania ładniejsze niż polskie) są słowackie jaskinie, co rzecz jasna nie zastąpi wizyty w samych jaskiniach. (Do ich zwiedzania polecam samochód, bez niego ciężko jest się do niektórych dostać, a wejścia grup zwiedzających do nich prowadzone są zwykle rano.) Album wydany jest również w wersjach angielskiej i niemieckiej.
Dewiator redagowany przez Tomasza Zwijacza-Kozicę ukazuje się ostatnio często, dwa razy do roku. Pisemko to odzwierciedla działalność zakopiańczyków, a ponieważ klub ten ma w Tatry dość blisko, jest ona niezwykle ciekawa. Przeczytać można w Dewiatorze o ostatnich nowinkach z eksploracji Śnieżnej Studni - głównej "zakopiańskiej" jaskini (ostatnio systematycznie "rośnie"), jak też i kilku ostatnio odkrytych lub powiększonych większych jaskiniach tatrzańskich np. Studni w Kazalnicy i systemu Zośka-Zagonna Studnia. (Na marginesie warto zauważyć, że przynosząca niezłe wyniki działalność powierzchniowa w Tatrach, zdawało by się już niemożliwa w tym rejonie, stała się zakopiańską domeną). Bardzo ciekawe są uzupełnienia do publikowanego obecnie inwentarza jaskiń TPN. Na szczególną uwagę zasługują tłumaczenia zachodnich artykułów na temat autoratownictwa i ratownictwa jaskiniowego. Całość uzupełnia kronika klubowa i drukowana w odcinkach szczegółowa historia Speleoklubu Tatrzańskiego (a jest o czym pisać !). Wszystkim ten bardzo ciekawy biuletyn polecam i informuję, że nowe i archiwalne numery dostępne są w Księgarni Górskiej w Domu Turysty w Zakopanem (której to księgarni, najlepszej w Polsce, polecać chyba nie trzeba).
Kolejny tom przewodnika szczegółowego Władysława
Cywińskiego obejmuje opis zachodniej części Tatr
Bielskich. Aktualne pozostaje wszystko co znajduje się w
podanym niżej opisie poprzedniego tomu.
Sam pomysł opisania tego terenu to już pewna prowokacja,
gdyż jest on niemal całkowicie wyłączony z jakiegokolwiek
ruchu turystycznego i taternickiego. Jednak istnieje i
jest bardzo ciekawy, więc z pewnością nie zasługuje na
traktowanie jak by go nie było.
Dla grotołazów przewodnik jest interesujący ze względu na
to, że jest to rejon zbudowany całkowicie z
krasowiejących wapieni i znajdujące się w nim liczne
jaskinie, od wielu lat praktycznie nie wzmiankowane w
literaturze. Prawdopodonie gdyby nie fakt, że nie ma do
niego dostępu, byłby terenem wielu ciekawych odkryć (np.
szczyt Hawrania 2151 m n.p.m. jest najwyższym wapiennym
szczytem w całych Tatrach).
Krakowska Smocza Jama doczekała się swojej monografii. W
1996 roku ukazała się książka p. Elżbiety Marii Firlet
zatytułowana Smocza Jama na Wawelu.
Podtytuł: historia, legenda, smoki stanowi jej
najkrótsze streszczenie. W książce znajdzie czytelnik
opis jaskini, dzieje Smoczej Jamy, aż po najnowsze(?)
dokonane w niej odkrycia, wersje legendy o wawelskim
smoku i przeróżne informacje o smokach. Zajmujący tekst
uzupełniają liczne ilustracje - wśród nich nieznacznie
zmieniony plan (w stosunku do planu znanego z Jaskiń
Wyżyny Krakowsko-Wieluńskiej M. Szelerewicza i A.
Górnego) jaskini.
Polecam.
Bartosz Janiszewski
Książka ma dwa wydania różniące się papierem i jakością fotografii. Tutaj znajduje się najwcześniejsza, krwawa wersja legendy pióra Mistrza Kadłubka, zaczerpnięta z monografii.
Pojawiły się nowe Jaskinie, niestety znowu w zmienionej szacie graficznej, co spowoduje z pewnością kwaśną minę u kolekcjonerów owych gazetek. Tym razem są w miękkich okładkach i na kredowym papierze, lecz dalej kolorowa jest tylko okładka. Ogólnie zbliżają się powoli wyglądem do normalnych czasopism i być może 7 lub 8 ich numer trudno będzie odróżnić na pierwszy rzut oka od "Pani domu" czy "Życia na gorąco". Na szczęście zawartość jest po staremu bogata i ciekawa. Główną atrakcją numeru jest z pewnością polemika Z. Rysieckiego z KTJ-tem. Zainteresowanych zachęcam do lektury. W numerze cieszy również duża ilość nowinek, przeważnie świeżych i na czasie. Martwi natomiast systematycznie malejąca ilość planów i przekrojów jaskiń oraz coraz mierniejsza ich jakość (oczywiście nie dotyczy to wszystkich). Zastępowane są one nieczytelnymi i byle jakimi schematami. W numerze znalazła się również krótka notka z naszej Strony wraz z jej adresem. Cieszy nas to niezmiernie, bo świadczy nie tylko o tym, że nas czytają, ale też i o tym, że traktują nas w środowisku poważnie. Dziękujemy !
Jest to monumentalne dzieło na temat przyrody Tatr, przy czym ujęcie tematu jest ściśle naukowe. Z pośród 40 artykułów zamieszczonych w książce tematom jaskiniom poświęcono trzy: Kras i Jaskinie autorstwa J. Głazka i J. Grodzickiego, Fauna Jaskiń B. W. Wołoszyna i Przekształcenia i Problemy Udostępnienia Jaskiń W. Siarzewskiego. Dwa pierwsze z nich to przekrojowe monografie tytułowych tematów. Trzeci zaś to próba analizy problematyki ochrony jaskiń tatrzańskich. Trzeba tu dodać, ze jest to próba nie do końca udana. Tekst prezentuje problem w wąskim ujęciu TPN-owskiego "ochroniarstwa" proponującego zamknąć wszystko dla wszystkich prócz TPN-u, a pozwolenia wydzielać z łaski na zasadzie pana i władcy. Autor wrzuca do jednego worka efekty działań zwykłych wandali i złodziei, jak i planowanej eksploracji. Podkreśla on niezwykłą szkodliwość wszystkich zmian w jaskiniach, by potem stwierdzić, ze rzeczywiste ich efekty nie zostały zbadane i są w zasadzie nieznane. Na koniec postuluje o wzmożenie badań i zbioru informacji o środowisku jaskiniowym, co kłóci się z propozycją ograniczania dostępu do jaskiń dla grotołazów, którzy w praktyce są źródłem wspomnianych danych jak i odkrywcami samych jaskiń, tak skrzętnie przed nimi zamykanych. Pozostaje się zgodzić z jedną tezą postawioną w opracowaniu: "że system ich ochrony, polegający na administracyjnym ograniczaniu do nich dostępu, nie przyniósł oczekiwanych rezultatów." Sugerowałbym przeprowadzenie postulowanych w pracy dalszych działań, raczej w duchu współpracy z klubami speleologicznymi, które mogą być naturalnymi sprzymierzeńcami TPN w wyrzuceniu wandali i zbieraczy okazów z tatrzańskich jaskiń, miast traktować je z góry.
W tym numerze Gacka przeczytać można wspomnienia o eksploracji jaskini Gouffre Berger, jak też i jej przejściu przez Polaków w 1966. Razem z artykułami o wycieczkach jaskiniowych do Rumunii i Słowacji zamieszczone zostały oprócz innych informacji szkice techniczne pokonywanych jaskiń, co wybierającym się w tamte strony może znacznie ułatwić życie. Oprócz tego w tym Gacku znaleźć można teksty o wyprawach do Steinernes Meer i na Podole, wrażenia z trzech konferencji, fragmenty inwentaryzacji polskich jaskiń i dwie recenzje książek (w tym jedna zabawna, choć złośliwa "niby recenzja"). Całość - jak zwykle - bardzo udana.
Bibliografia Speleologiczna Kazimierza Kowalskiego za okres 1946-1996 autorstwa Wojciecha W. Wiśniewskiego wydana została przez Sekcję Speleologiczną Polskiego Towarzystwa Przyrodników im. Kopernika. Jest to klarowne i wyczerpujące zestawienie wszystkich publikacji naszego największego speleologa. Układ broszury jest przejrzysty, pozycje ujęte są "z różnych stron" i znalezienie potrzebnej informacji jest bardzo proste. Choć pozycja ta ma ograniczone grono odbiorców, wykonanie jej wymagało ogromnej pracy i jako jedyna w swoim rodzaju zasługuje na pewno na uwagę.
W roku 1996 ukazały się, uzupełniając dotkliwą lukę w polskim piśmiennictwie dotyczącym jaskiń, dwa inwentarze opisujące szczegółowo obiekty jaskiniowe Regionu Świętokrzyskiego i Sudetów. Duża część zawartych w nich informacji jest publikowana po raz pierwszy, a wydanie owych tomów poprzedziły szczegółowe badania terenowe. Oba tomy zostały wydane w szacie graficznej i oprawie identycznej jak publikowane od początku lat 90-tych tomy inwentarza jaskiń tatrzańskich. (Okładka z laminatu zawierająca właściwą książkę i "kieszeń" na dołączone plany, zapewniająca dużą trwałość mechaniczną książki). Jakość wydania i niewielki nakład znalazły swe odbicie w cenie książek, która jak to już stało się tradycją w wydawnictwach PTPNoZ może mniej odpornych zwalić z nóg. Niemniej jednak nie są to książki popularne adresowane do każdego i dla prawdziwych pasjonatów jest to cena do przyjęcia. Z dwóch opisywanych tomów ciekawszy wydaje mi się być tom poświęcony jaskiniom Regionu Świętokrzyskiego. Po pierwsze - jak mi się wydaje - wiedza przeciętnego miłośnika jaskiń na temat tego regionu jest b. mała, a po drugie zwraca uwagę dużo staranniejsze przygotowanie tego tomu od inwentarza jaskiń Sudetów, gdzie plany jaskiń są opracowane w sposób graficznie żenujący (komputerowa linia z widocznym rastrem). Poza tym opis Sudetów nie obejmuje całego regionu (brak terenu parków narodowych). W obu tomach opisano starannie wszystkie jaskinie, które znane są z literatury, a już nie istnieją lub nie udało się ich odnaleźć (szczególnie liczne w Sudetach), co zasługuje na dodatkową pochwałę. Tak czy inaczej oba tomy serdecznie polecam.
Od roku 1991 ukazało się dotychczas 6 tomów i spis literatury tego monumentalnego dzieła. Na początku lat 50-tych naszego stulecia ukazał się trzy tomy Jaskiń Polski Kazimierza Kowalskiego. Zawierały one dokładne opisy wszystkich znanych w Polsce jaskiń. Od tamtego czasu prace zwiększającej się liczby grotołazów spowodowały lawinowy wzrost liczby poznanych obiektów. W 1953 opisywano ok. 70 jaskiń w Tatrach, obecnie ich liczbę szacuje się na 700. W związku z tym w roku 1974 z inicjatywy J. Grodzickiego podjęto działania mające na celu sporządzenie nowego inwentarza tego regionu. Pierwszy tom ukazał się w 1991 po kilkunastu latach badań terenowych, prowadzonych specjalnie na potrzeby tego wydawnictwa. Kolejne tomy ukazują się sukcesywnie, mniej więcej jeden na rok. Poświęcone są one kolejno fragmentom dolin, począwszy od Chochołowskiej dalej na wschód. Ostatni tom obejmuje zachodnie zbocze Doliny Miętusiej, a więc pozostało jeszcze materiału na jakieś 5 tomów. Ilość ta mówi sama za siebie o ogromie podjętych działań (sam wykaz literatury zajmuje osobny tomik). Całość prowadzona jest nieodmiennie na wysokim poziomie, choć pojawiają się co jakiś czas uzasadnione uwagi krytyczne odnośnie pewnych mankamentów. Cóż, wiadomo, ten się nie myli co nic nie robi i te potknięcia można autorom swobodnie wybaczyć (ostatnim było chyba opublikowanie zachlapanego farbą planu Miętusiej w jakże przydatnej skali 1:1333,(3)). Niemniej jednak jest to dzieło wspaniałe, które już stało się kanonem dla innych podobnych wydawnictw. Z przyjemnością można też zauważyć, że kolejne tomy są coraz lepsze (oprawa poprawiona w ostatnich trzech tomach lub umieszczanie współrzędnych otworów i rozciągłości horyzontalnej jaskiń). Tomy te powinny być żelazną pozycją w biblioteczce każdego zapalonego (no i rzecz jasna majętnego - te ceny!) grotołaza.
Pojawił się nowy Gacek, a w nim jak zwykle sporo (a nawet więcej niż zwykle) ciekawych informacji. Przyznać trzeba, że Gacek skutecznie wypełnia lukę powstałą po przekształceniu "Eksplorancika" w "Jaskinie". Jaskinie stały się jakby oficjalnym prestiżowym organem polskiej działalności i szkolenia, ale za to żal mi bardzo przeróżnych polemik, impresji i opisów działalności "różnej", dla których zawsze było miejsce w "Ekploranciku". W to zaniedbane poletko wchodzi (wszedł już dawno ?) właśnie Gacek. Owa różnoraka tematyka obejmuje również zagadnienia naukowe, co jest kolejnym plusem dla "Gacka". Duży plus należy się również za świetną okładkę i udostępnienie łamów ludziom nie związanym bezpośrednio z STJ KW Kraków. Oby tak dalej. W numerze uwagę zwraca seria artykułów Janusza Baryły o charakterze wspomnieniowo - podsumowującym na temat polskiej działalności wyprawowej np. w Gollu. Starym zwyczajem znalazło się też trochę miejsca na tematykę naukową.
Pewien czas temu ukazał się nowy numer biuletynu Speleoklubu Bielsko - Biała "Zacisk 12". W pięknych kolorowych okładkach (coś mi się wydaje, że niestety nie własnych, lecz z pewnego CD od Corel'a) kryje się 36 stron pełnych bardzo "różnej" zawartości. Biuletyn jest starannie opracowany i dobrze wydany, lecz odnosi się wrażenie, ze brak tematów o których można by napisać spowodował niemiłosierne rozdęcie tych, które były. Przykładem jest tu lista najgłębszych jaskiń świata. Zajmuje ona aż całe dwie strony, przy czym proste jej przeredagowanie bez straty czytelności zmniejszyło by jej objętość do ok. 1/3. Swoją drogą przy liście brak jest wzmianki o źródle informacji, a jej aktualność wskazuje na to, ze była nim lista Erika Madelain'ea z Internetu. Czyż nie można wpaść na to, ze znajdzie ją więcej ludzi związanych z biuletynami speleo i zamieści ją u siebie ? Toż to już ostatnio cała plaga przedruków. Natomiast znacznie ciekawsza i bardziej pożądaną inicjatywą jest bibliografia jaskiniowa ostatniego okresu. Poza tym reszta materiałów ma charakter raczej ciekawostkowy i regionalny.
Władysław Cywiński opisuje w tym tomie zachodnią część Czerwonych Wierchów. Jest to przewodnik szczególny, rzecz tylko dla koneserów. Ideą całej serii jest opisanie wszystkich dróg dostępnych dla człowieka w Tatrach, od szlaków turystycznych, przez kozie ścieżki do trudnych dróg wspinaczkowych. Opis jest suchy, pozbawiony niemal zupełnie ciekawostek i różnych opowieści, ale za to niezwykle szczegółowy i pełny. Teren opisywany w tym tomie, jak i w poprzednich (reszta Czerwonych Wierchów i masyw Giewontu) jest absolutnie wyłączony z ruchu turystycznego i alpinistycznego, a grotołazi nieliczne udostępnione tu jaskinie odwiedzać muszą idąc ściśle wyznaczonymi drogami. W tej sytuacji przewodnik ten nie ma obecnie adresata! Jednak autor wychodzi ze zdrowego założenia, że ten bezsprzecznie jeden z najciekawszych kawałków Polski nie może pozostać białą plamą, czy też prywatnym folwarkiem strażników TPN oraz ich rodzin i robi swoje. I robi to dobrze. Na uwagę zasługuje również to, że zaczął on swoją tytaniczną prace od rejonów ważnych szczególnie dla grotołazów, nie posiadających wcześniej wielu opisów tego typu w literaturze, o których praktyczne wiadomości były przekazywane niemal tylko ustnie. Z przyjemnością można też zauważyć, że poprawił się wyraźnie momentami żenujący w dwóch poprzednich tomach poziom rysunków. I nic dziwnego, ich autorem obecnie jest znany wszystkim miłośnikom jaskiń Mariusz Szelerewicz, którego pewną kreskę wnikliwi czytelnicy publikacji jaskiniowych zdążyli już poznać. Cała seria powinna być żelazną pozycją w biblioteczce każdego grotołaza, który ma większe ambicje, niż całe życie oglądać kalosze instruktora czy starszego kolegi idącego przed nim.
Ukazały się w kwietniu 1996. Numer otwiera sprawozdanie z walnego zjazdu Komisji Taternictwa Jaskiniowego PZA. Dalej następują opisy wypraw zagranicznych: Leoganger Steinberge '95, Katowickiej Goll '95, Wrocławskiej Goll '95, FAKS-u Tennengebirge '95, Wrocławskiej Picos '95 i Częstochowskiej do Turcji. Ponadto znajduje się tam opis wizyty Małgorzaty Romer w jaskini Lechugilla (ten temat zrobił "karierę" również w innych czasopismach). W dziale tatrzańskim znaleźć można artykuły o "naszej" eksploracji w Przemkowych Partiach w Śnieżnej i o jej połączeniu z Wielką Litworową. W dziale jurajskim zaś opublikowano materiały będące w większości przedrukiem z Informatora "Jaskinie Wyżyny" tzn. ciekawą odezwę "To i Owo" J. Zygmunta o różnych działaniach na Jurze, opisy jaskiń Siewierskiej II i Bez Nazwy oraz tekst o nietoperzach. Dalej następują notatki o aktualizacji pomiarów w Chelosiowej Jamie, warszawskich Mini-Speleomistrzostwach. W numerze znajdziemy również artykuły o stażu nurkowym we Francji w którym wzięli udział latem 1995 W. Bolek, M. Stajszczyk i K. Starnawski oraz podsumowanie polskiej działalności w Leoganger Steinberge w ujęciu historycznym. Numer zamyka ze wszech miar udany artykuł dydaktyczno - szkoleniowy niezastąpionego geologa dyżurnego z Krakowa - Michała Gradzińskiego umieszczony w serii publikowanych od kilku numerów materiałów szkoleniowych. Po nim znajduje się jeszcze "wyodrębniona" z numeru lista zweryfikowanych instruktorów taternictwa jaskiniowego wraz z garścią uwag v-ce przewodniczącego do spraw szkolenia KTJ Wojciecha Radeckiego. Okładki numeru okraszają prześliczne zdjęcia z Lechugilli (dostępne również w większości w Internecie).
POWRÓT WYŻEJ:
tutaj możesz wrócić na stronę tytułową.
Ostatnia zmiana 2002.04.03